I nie chodzi tu o poszukiwanie straconego czasu jak w arcydziele literackim Prousta. Chodzi o zwykłe rozważania zwykłej matki. Kilka prostych refleksji o czasie i na czasie. Mam wrażenie, że odkąd zaszłam w ciążę mój umysł przestał rejestrować każdą chwilę, albo robił to bardzo wybiórczo, przez co niestety czas płynął zdecydowanie za szybko. Ale apogeum prędkości nastąpiło po porodzie. Kiedy nasza córka pojawiła się na świecie starałam się celebrować każdą chwilę, pomimo trudności, zmęczenia, bolących piersi, połogu, zmiennych nastrojów – na to byłam gotowa – ale na pędzący czas już nie. Niestety on wciąż nie zwalnia, a ona zmienia się z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Dlatego warto ocalić od zapomnienia te cudowne momenty, które już się nie powtórzą. Tego bym chciała teraz najbardziej. Dlatego wymyślam różne sposoby, które pozwalają mi zatrzymać czas. Robię mnóstwo zdjęć, kręcę filmiki, opisuję nasze wspólne chwile. Warto tego nie przeoczyć. Walczcie o ...