Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

W poszukiwaniu Czasu

    I nie chodzi tu o poszukiwanie straconego czasu jak w arcydziele literackim Prousta.  Chodzi o zwykłe rozważania zwykłej matki. Kilka prostych refleksji o czasie i na czasie. Mam wrażenie, że odkąd zaszłam w ciążę mój umysł przestał rejestrować każdą chwilę, albo   robił to bardzo wybiórczo, przez co niestety czas płynął zdecydowanie za szybko. Ale apogeum prędkości nastąpiło po porodzie. Kiedy nasza córka pojawiła się na świecie starałam się celebrować każdą chwilę, pomimo trudności, zmęczenia, bolących piersi, połogu, zmiennych nastrojów – na to byłam gotowa – ale na pędzący czas już nie. Niestety on wciąż nie zwalnia, a ona zmienia się z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Dlatego warto ocalić od zapomnienia te cudowne momenty, które już się nie powtórzą. Tego bym chciała teraz najbardziej. Dlatego wymyślam różne sposoby, które pozwalają mi zatrzymać czas. Robię mnóstwo zdjęć, kręcę filmiki, opisuję nasze wspólne chwile. Warto tego nie przeoczyć. Walczcie o ...

C jak CIĄŻA = CUD

  Szkoda, że C nie jest pierwszą literą alfabetu, cud – od tego chciałabym zacząć.. Ale trzymając się porządku cud pojawia się teraz. Pora na literę: C! O macierzyństwie pojęcia brak. O ciąży pojęcia brak, poza tym, że chce w niej być, bo jeśli w niej będę, urodzi się mały człowiek... Zaraz, zaraz ja w ciąży czy ona we mnie? To rozważanie tak głęboko filozoficzne jak to: co było pierwsze – jajko czy kura?  Plany szybko się zmaterializowały. Jestem w ciąży. Tydzień 4. Skąd wiem? Bo wszystko wyliczyłam i od razu umówiłam się do mojego lekarza, na wszelki wypadek. Absolutnie ciąża wypadkiem nie była. Zaszłam w nią wręcz z premedytacją.  Już na pierwszej wizycie miałam przy sobie zastrzyk z „X”, bo wiedziałam, że tylko dzięki niemu za 9 miesięcy wezmę na ręce moje dziecko... W ciąży myślałam o ciąży, o gramach, zastrzykach, obwodach, terminach, badaniach, witaminach, diecie. Czytałam dużo, ale jakoś tak bezmyślnie, nie to, że się nie starałam, bo naprawdę próbowałam, ...

Czy ja będę miała „ten” Brzuch?

Tak zwany brzuch ciążowy pojawił się dopiero około piątego miesiąca. W szkole rodzenia wszyscy myśleli, że to drugi miesiąc. A to raczej efekt cukrzycy ciążowej, o której dowiedziałam się w 9 tygodniu.  Z 63 kg schudłam w ciąży do 57 kg, a następnie znów przytyłam do 64 kg w chwili porodu.  Jak ja pragnęłam tych kilogramów i wielkiego brzucha. Tymczasem po odstawieniu cukru i produktów z wysokim indeksem glikemicznym – waga spadała. Załamana zapytałam wreszcie lekarza – Czy ja będę miała ten brzuch? – uśmiechnął się i odpowiedział: Pani Aniu, będzie Pani miała córkę. Brzuch kojarzy mi się także z zastrzykami, które przyjmowałam całą ciążę. Trochę bolało, ale każdy ból związany z ciążą uważam za dar. Poród nie należał do łatwych, moja córka urodziła się z rączką przy buzi i owinięta pępowiną. Ale dzięki temu, że bolało – ona pojawiła się na tym świecie. Nie zapomniałam o tym i uwierzcie, mocno trzymam kciuki za każdą rodzącą kobietę. Naturalny poród czy cesarskie...

B jak BAMBUS

  Wszystko co bambusowe jest idealne dla maluszka. Dla nas przede wszystkim były to pieluszki, kocyki, otulacze, ręczniki, pościele   – miękka w dotyku tkanina, nie niszczy się pomimo wielu prań, nawet kocyki zachowują swój kształt, nie rozciągają się, mają właściwości termoregulacyjne i antyalergiczne. A te z jonami srebra – mogą mieć również działanie antybakteryjne. Nie wiedziałam tego od zawsze. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet, że bambusowe tkaniny są dostępne na rynku. Bambus kojarzył mi się tylko z matą do robienia sushi. Totalna ignorancja. Ale z drugiej strony kiedyś – ta wiedza była dla mnie nieistotna. Zajmowałam się – tak naprawdę – jedynie sobą. Będąc w ciąży przeczytałam niemal wszystkie publikacje dotyczące produktów bezpiecznych dla delikatnej skóry maluszka. Wybierając tkaniny postawiłam na bambus. I nie zawiodłam się. Teraz z perspektywy kilkumiesięcznego stażu matki na pełen etat mogę z czystym sumieniem polecić bambusowe tkaniny. Bo oczywiście nie wsz...

A jak AMNEZJA

  Jestem A. Moim słowem na A jest AMNEZJA. Trochę razem przeżyłyśmy. Ale już mnie opuściła. I nie tęsknię 🙅  Kłopoty z pamięcią towarzyszyły mi przez większość ciąży.  Mój lekarz podpowiadał, że to minie, ale ten zanik pamięci i niemożność przypomnienia sobie prostych rzeczy doprowadzał mnie do szału! Zapominałam a raczej nie mogłam ułożyć w swojej głowie dat, kolejności zdarzeń, nazwisk. Skupienie na granicy zera. Pewnie medycyna ma na to jakieś fachowe wyjaśnienie, ja natomiast tłumaczę to sobie olbrzymim przejęciem wynikającym z faktu bycia mamą. Z czasem zaczęłam wszystko zapisywać, wysyłałam do siebie e-maile i smsy... Pamiętam pierwsze karmienia. Zapisywałam, o której karmiłam córeczkę i którą piersią. Tak było. Nie wstydzę się tego. Nie wiem, czy mając drugie dziecko, postępowałabym tak samo, ale wtedy nie widziałam innego wyjścia. Chyba nie chciałam niczego przegapić, bo ciąża obarczona była dużym ryzykiem. Przejęcie – to stan, który towarzyszy mi do d...

Apetyczne zachcianki

Jak to było ze mną? Zaraz się dowiecie. Jestem M. Moim słowem na A jest APETYT. Przed ciążą, w ciąży, po ciąży, i wciąż "ciąży" 🙉🙈🙊 Nigdy nie narzekałam na jego brak. Uwielbiałam jeść. Zwłaszcza latem, zwłaszcza na wakacjach, zwłaszcza w krajach śródziemnomorskich. Owoce morza, ryby - wiadomo, ale te pomidory i owoce dojrzewające w południowych promieniach słońca. A oliwki, oliwa, sery? Niebo w gębie, rozkosz dla podniebienia, uczta dla zmysłów! Najbardziej urzekają mnie w ich potrawach nieskomplikowane smaki  i oczywiste połączenia. Prosto, smacznie, idealnie!  Zastanawiam się czy gdybym pierwsze miesiące ciąży spędziła w jednym z tych krajów miałabym ten swój nieposkromiony apetyt. Pewnie poranne, południowe, popołudniowe  i wieczorne mdłości byłby nieco bardziej znośne. Niestety tego się już nie dowiem. Początki ciąży spędziłam w szaroburej, ponurej atmosferze zimy  i nieśmiałych początków wiosny.  A w naszym kraju niestety był to początek koronawiru...