Moje D to DOM. I dosłownie i w przenośni.
Chociaż patrząc
z boku – wydawać by się mogło, że do tego dążyłam przez połowę
swojego życia. Brzmi tajemniczo? Ale tajemnicze nie jest. Jest zupełnie zwykłe, oczywiste. Tradycyjny model rodziny – mąż, dziecko, dom, kredyt, fajna praca, dodatkowe studia. I tu Was zaskoczę. Właśnie tego nigdy nie
chciałam... Z perspektywy czasu patrząc – sama nie wiedziałam czego chcę, dopóki tego nie dostałam.
Marzyłam o
wolności – ale nie takiej oklepanej – w postaci dalekich podróży i życia na
walizkach.
Marzyłam o
niezależności – ale nie takiej w wymiarze tylko finansowym.
Marzyłam o
szczęściu – ale nie takim, które sprawia, że budzisz się każdego dnia z
uśmiechem.
A właśnie to
dostałam.
Czy to źle? O nie! To cudownie. Jestem wdzięczna!
Mieszkanie w bloku, kominek na YouTube z muzyką jazzową w tle – też mają swój urok jak obok są ci właściwi ludzie. U mnie są – ona i on. Kocham!
M.
Komentarze
Prześlij komentarz