Przejdź do głównej zawartości

D jak DOM




 Moje D to DOM. I dosłownie i w przenośni. 


Nasz dom. W końcu we troje. We dwoje też było miło. Ale przez ostatnie 3 lata – czuliśmy, że na coś czekamy. Nasz "dom" to mieszkanie 60 mkw. Kupione i urządzone niedawno. Jeszcze brakuje paru detali – ale nigdy nie było tu tak jasno i pełno jak teraz. 

Czy chcieliśmy takiego domu? Na tamtą chwilę tak. Oglądaliśmy segmenty, bliźniaki, większe powierzchnie z działką, gdzieś dalej. Ale wtedy bałam się, że ostatecznie zostaniemy we dwoje w dużym domu daleko od miasta, centrum, życia, pracy. Wtedy myślałam, że zostaniemy już na zawsze we dwoje, więc wolałam być bliżej tamtego życia. Ale stało się inaczej. Na nasze szczęście. Jakoś dziwnie się zdarza nam to, czego nie szukamy. Ja nie szukałam a znalazłam.

Chociaż patrząc z boku – wydawać by się mogło, że do tego dążyłam przez połowę swojego życia. Brzmi tajemniczo? Ale tajemnicze nie jest. Jest zupełnie zwykłe, oczywiste. Tradycyjny model rodziny – mąż, dziecko, dom, kredyt, fajna praca, dodatkowe studia. I tu Was zaskoczę. Właśnie tego nigdy nie chciałam... Z perspektywy czasu patrząc  sama nie wiedziałam czego chcę, dopóki tego nie dostałam.  


Marzyłam o wolności – ale nie takiej oklepanej – w postaci dalekich podróży i życia na walizkach. 

Marzyłam o niezależności – ale nie takiej w wymiarze tylko finansowym. 

Marzyłam o szczęściu – ale nie takim, które sprawia, że budzisz się każdego dnia z uśmiechem. 

A właśnie to dostałam.


Czy to źle? O nie! To cudownie. Jestem wdzięczna! 

Mieszkanie w bloku, kominek na YouTube z muzyką jazzową w tle – też mają swój urok jak obok są ci właściwi ludzie. U mnie są – ona i on. Kocham!


M.

 

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nowa JA?

  Samolubnie wykorzystywać słowo na j dla siebie? Tylko dla siebie? Dlaczego nie! Zostałaś mamą, mamą na pełny etat. Ale czy „po godzinach” też nią jesteś? Jasne! Będziesz nią już zawsze. A więc inaczej – czy nadal jesteś tancerką, piszesz wiersze, a może malujesz obrazy? Czy nadal biegasz, ćwiczysz jogę czy czytasz nową książkę z psychologii kryminalnej, którą zawsze się interesowałaś? Czy w tych krótkich wolnych chwilach masz czas na samą siebie?  Zdarza się, że tak. Poza tym, że kiedy tylko mogę – śpię albo po prostu idę do łazienki – to jak już załatwię podstawowe potrzeby fizjologiczne i trochę odeśpię zarwaną noc – próbuję i sprawdzam czy jestem sobą sprzed ciąży. Czy chcę wracać do tego co lubiłam robić czy wolę odkrywać nowe. Czy każde nowe będzie związane z macierzyństwem?  Tego nie wiem, ale fotografia niemowlęca czy projektowanie gadżetów dla matek karmiących – brzmią całkiem nieźle. Ważne, żeby odnaleźć w tym radość, swoją radość i swoją cząstkę – na nowo, alb...

Apetyczne zachcianki

Jak to było ze mną? Zaraz się dowiecie. Jestem M. Moim słowem na A jest APETYT. Przed ciążą, w ciąży, po ciąży, i wciąż "ciąży" 🙉🙈🙊 Nigdy nie narzekałam na jego brak. Uwielbiałam jeść. Zwłaszcza latem, zwłaszcza na wakacjach, zwłaszcza w krajach śródziemnomorskich. Owoce morza, ryby - wiadomo, ale te pomidory i owoce dojrzewające w południowych promieniach słońca. A oliwki, oliwa, sery? Niebo w gębie, rozkosz dla podniebienia, uczta dla zmysłów! Najbardziej urzekają mnie w ich potrawach nieskomplikowane smaki  i oczywiste połączenia. Prosto, smacznie, idealnie!  Zastanawiam się czy gdybym pierwsze miesiące ciąży spędziła w jednym z tych krajów miałabym ten swój nieposkromiony apetyt. Pewnie poranne, południowe, popołudniowe  i wieczorne mdłości byłby nieco bardziej znośne. Niestety tego się już nie dowiem. Początki ciąży spędziłam w szaroburej, ponurej atmosferze zimy  i nieśmiałych początków wiosny.  A w naszym kraju niestety był to początek koronawiru...

E jak Emigracja

    Myślimy o niej odkąd świat dopadła pandemia COVID-19. Poza koronawirusem i niekończącym się lockdownem, który wykańcza wiele działalności zarobkowych, powodem dla którego myślimy o emigracji jest pojawienie się na świecie naszej córeczki. Od tego momentu zaczęliśmy myśleć o przyszłości. O tej prawdziwej przyszłości. Ba! Nawet o emeryturze! Chcieliśmy po prostu czegoś więcej dla niej, dla naszej małej rodzinki. Kiedy byliśmy we dwoje niewiele o niej myśleliśmy. To brzmiało zbyt poważnie. Przecież były ważniejsze, przyjemniejsze i dużo łatwiejsze aspekty życia. Była teraźniejszość - słowo wówczas najważniejsze. Jedyną przyszłością, o której myśleliśmy we dwoje był kolejny wyjazd – słoneczne wakacje czy weekendowy wypad w góry. Już sam fakt, że wzięliśmy ślub po wielu latach związku i kupiliśmy mieszkanie było dla nas szczytem dorosłości i myślenia o przyszłości. Pojawienie się na świecie dziecka zmienia wszystko. Zmienia teraźniejszość i myślenie o przyszłości. Emigracj...